The Cure | pl

8    0

The Cure – brytyjski zespół założony w 1976, uznawany za jedną z najważniejszych i najbardziej wpływowych grup w historii muzyki rockowej.

Charakter muzyki The Cure pierwotnie miał opierać się na założeniach punka, lecz zespół szybko stworzył swój własny styl łączący melancholijną, mroczną, ponurą, też buntowniczą muzykę z lżejszymi formami takimi, jak nawet pop. Dziś grupa jest uznawana za jednego z protoplastów rocka gotyckiego, stanowi też czołowego przedstawiciela nowej fali i zimnej fali. Przez wielu The Cure kojarzone jest głównie z charakterystycznym imagem, wokalem i tekstami Roberta Smitha, a także z grą basisty Simona Gallupa.

Cechą The Cure są często nastrojowe, melancholijne - lub przepełnione dekadencją, brakiem akceptacji dla świata, krzykiem i buntem - teksty utworów odwołujące się do zagadnień wiary i jej braku, ludzkich uczuć, miłości, cierpienia, śmierci oraz poruszające osobiste, introwertyczne zagadnienia. Są one głównie oparte na literaturze bądź własnych przeżyciach członków zespołu, którzy niejednokrotnie nagrywając płyty przechodzili poprzez załamania psychiczne, głębokie depresje, skłonności samobójcze i uzależnienia od alkoholu czy ciężkich narkotyków. Mimo tego w ich dorobku znajduje się klika radosnych, popowych piosenek, które osiągnęły duży sukces komercyjny w latach 70., 80. i 90. XX w.

Skład zespołu:
- Robert Smith - od 1976 r. – wokal, gitara, autor tekstów;
- Simon Gallup - od 1979 r. – gitara basowa (z przerwą w latach 1982-85);
- Roger O'Donnell - od 1987 r. – klawisze (z przerwami w latach 1990-95 i 2005-11);
- Jason Cooper - od 1995 r. – perkusja.
- Reeves Gabrels - od 2012 r. – gitara.

Do najważniejszych byłych członków grupy zaliczają się Porl Thompson (od 1976 do 2012 – gitara, autor okładek płyt), Laurence Tolhurst (od 1976 do 1989 - perkusja, klawisze) i Perry Bamonte (od 1990 do 2005 - gitara). Ponadto w zespole krócej grało kilku innych muzyków.

Historia

W 1976 roku, w dobie ogromnej popularności ruchu punk Robert Smith (śpiew, gitara) i jego szkolni koledzy – perkusista Lol Tolhurst oraz basista Michael Dempsey założyli zespół Easy Cure (wcześniej występowali razem w różnych zespołach m.in. Malice i The Obelisks). Rok później dołączył do nich uznawany za najlepszego w Crawley gitarzystę Porl Thompson. Grupa była o tyle ciekawa, że w oceanie agresywnie grających i mocno zideologizowanych zespołów punkowych, stawiała przede wszystkim na melodię, a w warstwie tekstowej odwoływała się do przeżyć członków zespołu, podejmując mocno introwertyczne zagadnienia. Zaczerpnięte z punk rocka oszczędne aranżacje wprawiały krytyków muzycznych w zdumienie, bowiem pod płaszczem minimalizmu kryła się muzyka inspirowana dokonaniami nie tylko wówczas popularnych zespołów, ale także muzyków z okresu psychodelii. Niech świadczy o tym fakt, że na pierwszej studyjnej płycie zespołu znalazł się cover utworu Jimiego Hendrixa Foxy Lady. Oprócz inspiracji od ruchu punk odróżniał The Cure także image i maniera wokalna lidera Roberta Smitha.

Czynniki odróżniające The Cure od reszty ruchu punk spowodowały, iż zespół dość szybko zaczął zdobywać popularność, a nawet zdołał zdobyć kontrakt płytowy z wytwórnią Ariola - Hansa. Szefostwo wytwórni widziało jednak w grupie Smitha potencjalną gwiazdę pop, co było nie do przyjęcia przez mającego własną wizję działalności lidera. Dość szybkie zerwanie kontraktu zbiegło się w czasie z odejściem Porla Thompsona. W 1978 roku zespół zmienia nazwę na The Cure i zdobywa coraz większą popularność w całej Wielkiej Brytanii. W tym czasie zespołem zaczyna się interesować pracownik wytwórni płytowej Polydor Chris Parry, któremu udaje się nakłonić Smitha do podpisania kontraktu z nowym labelem Polydor – Fiction Records. Dzięki temu kariera The Cure nabiera rozpędu – już w 1978 roku światło dzienne ujrzał singel Killing An Arab/10.15 Saturday Night, który wzbudził zarówno zaciekawienie jak i kontrowersje ze względu na tekst Killing An Arab. Utwór inspirowany twórczością Alberta Camusa rzekomo zawierał rasistowski tekst. Było to jednak w rzeczywistości odwołanie do głośnej powieści francuskiego egzystencjonalisty - Obcy. W późniejszych latach zespół często prowokował opinię publiczną wykonując na koncertach tę piosenkę jako Killing An Englishman.

Rok 1979 to dalsze sukcesy zespołu - zdobycie ogromnej popularności w Londynie, gdzie występował w słynnym klubie Marquee m.in. w towarzystwie Joy Division i Siouxie & The Banshees oraz pierwsza sesja nagraniowa. Wydany w tym roku debiutancki album – Three Imaginary Boys wbrew oczekiwaniom fanów nie zawierał kilku przebojów, które wówczas zadomowiły się na playlistach rozgłośni radiowych. Stąd brak w spisie utworów, na przykład Killing An Arab, czy też sztandarowego utworu grupy w tamtych czasach – Boys Don’t Cry. Pod koniec tego roku wytwórnia postanowiła wypromować zespół w Ameryce, co stało się przyczynkiem do wydania płyty zatytułowanej właśnie Boys Don’t Cry, zawierającej najlepsze kompozycje z Three Imaginary Boys oraz zawarte na singlach hity pokroju wyżej wymienionych. Sukces został niestety okupiony nieporozumieniami w zespole, efektem tego było odejście Michaela Dempseya.

Mroczne lata

Początkowe sukcesy nie spowodowały, że zespół osiadł na laurach. Smith starał się szukać nowych środków wyrazu artystycznego, aby następna płyta zdołała odróżnić się od odnoszących sukcesy poprzednich krążków. Już z nowym basistą Simonem Gallupem i klawiszowcem Mathieu Hartleyem rozpoczęli przygotowania do nagrania nowej płyty. Wydany w 1980 roku album Seventeen Seconds ukazywał muzyczny zwrot ku formom bardziej przestrzennym niż dotychczas. Duży wpływ na to miało zatrudnienie Hartleya. Zauważalna była także postępująca fascynacja Smitha ciemnymi zakamarkami duszy ludzkiej, stąd teksty na płycie były naznaczone znacznie bardziej depresyjnym piętnem niż dotychczas. Właśnie na tym tle doszło do nieporozumień z klawiszowcem. Hartley nie był przekonany do drogi obranej przez Smitha i w tym samym roku opuścił zespół. Od tej pory The Cure działało jako tercet, a Smith przejął dodatkowo obowiązki Hartleya. Niemniej Seventeen Seconds odniosła komercyjny sukces, a singel promujący tę płytę – A Forest zaliczany jest dziś do największych osiągnięć grupy.

Rok 1981 to intensywna praca nad materiałem na kolejny, trzeci studyjny album – Faith. Płyta ta rozwija wątki podjęte przez Smitha i kolegów na Seventeen Seconds. Równocześnie, na co wskazuje tytuł albumu (ang. wiara), w warstwie tekstowej odnosi się do zagadnień wiary i duchowości. Posępna atmosfera i liryki Smitha mówiły dużo o nowej drodze obranej przez zespół. The Cure stało się jednym z prekursorów zjawiska później nazwanego mianem zimnej fali. Równocześnie przebiegały prace zespołu nad ścieżką dźwiękową do filmu Carnage Visors. O ile dziś Faith to klasyczna pozycja w dyskografii The Cure, o tyle wspomniana instrumentalna ścieżka dźwiękowa jest ogromnym rarytasem.

Rok później The Cure zdobywa się na najbardziej wstrząsającą wypowiedź w historii zespołu. Album Pornography powstawał w atmosferze plotek o rzekomym samobójstwie Smitha. Rzeczywiście, lider zespołu popełnił wówczas samobójstwo. Problemy Smitha zaważyły również na stosunkach w zespole – coraz częściej dochodziło do waśni pomiędzy Smithem a Gallupem. W końcu, podczas trasy promującej album na koncercie w Strasburgu doszło do bójki pomiędzy zainteresowanymi. W jej rezultacie Gallup musiał opuścić grupę. Oznaczało to praktycznie rozpad zespołu. Basista założył wówczas grupę Fools Dance, Smith dał sobie na jakiś czas spokój z muzyką, a Tolhurst zaczął uczęszczać na lekcje gry na instrumentach klawiszowych.

Kryzys i renesans

Dopiero pod koniec 1982 roku w studiu nagrań spotkali się Smith i Tolhurst. Efektem ich współpracy była jednak muzyka zupełnie odmienna od wcześniejszych dokonań The Cure. Przede wszystkim znacząco wzrosła rola instrumentów klawiszowych, ulotnił się także przygnębiający klimat rodem z Faith czy Pornography. Nagrane w latach 1982 – 1983 utwory to głównie radosne piosenki z dużą dawką elektroniki, zupełnie pozbawione cech charakterystycznych dla muzyki zespołu, takich jak charakterystyczna gitara Smitha, czy głęboki bas Gallupa. Single z tego okresu działalności zdobyły dużą popularność i zostały wydane w 1984 roku na składance Japanese Whispers. Jednakże dalej nie można było mówić o powrocie The Cure, bowiem zespół istniał wówczas jedynie jako projekt studyjny. Smith udzielał się wtedy aktywnie jako gitarzysta w koncertowym składzie Siouxie & The Banshees, pomagał temu zespołowi nagrywać studyjne płyty i rozwijał działalność własnych pobocznych projektów muzycznych, z których najważniejszy to psychodeliczno-komiksowy eksperyment The Glove i płyta "Blue Sunshine" będąca wynikiem współpracy Roberta z basistą Siouxsie And The Bashees, Steven'em Severinem. Ukazują się też sporadyczne solowe dokonania Roberta (m.in. utwór "Ariel" Sygnowany jako The Cure, a praktycznie przedstawiający utwór solowy Smith'a).

Powrót The Cure do aktywnej działalności nie tylko studyjnej, ale i koncertowej to rok 1984. Wówczas zespół nagrał psychodeliczną płytę The Top, która była dziełem spółki Smith – Tolhurst. Pod względem formy muzyce zawartej na albumie było bliżej do Japanese Whispers niż do Pornography. Smith zagrał na tej płycie na wszystkich instrumentach z wyjątkiem perkusji. Do współpracy wspomniana dwójka zaprosiła wielu muzyków, którzy mieli pomagać w sesji nagraniowej. Między innymi za perkusją zasiadł Andy Anderson, a na saksofonie zagrał niegdysiejszy członek zespołu – Porl Thompson (zaprojektował on także okładkę albumu, aż do momentu swego odejścia z grupy w 1993 roku Thompson zajmował się graficzną stroną wydawnictw The Cure). Tuż po zamknięciu sesji do grupy dołączył basista Phil Thornalley. W ten sposób udało się skompletować skład, który mógł wyruszyć w trasę koncertową. W tym składzie, z Tolhurstem tylko i wyłącznie jako klawiszowcem, grupa wyruszyła w trasę, którą upamiętnił pierwszy koncertowy album zespołu – Concert: The Cure Live (1984). Widać było wyraźnie, że po ciężkich i przygnębiających czasach mrocznej trylogii Seventeen Seconds - Faith – Pornography zespół wraca do znacznie lżejszych korzeni, by na następnych płytach tworzyć nową jakość.

Już podczas trasy koncertowej nadeszły zmiany w składzie grupy. Andersona zastąpił Boris Williams, a po jej zakończeniu w 1985 roku do The Cure wrócił Simon Gallup. W takim też składzie doszło do nagrania jednej z ciekawszych płyt grupy ukazujących jej nowe oblicze – The Head On The Door. Wzbogacona o elementy muzyki świata, nieco psychodeliczna i mająca przebojowy potencjał płyta pokazała, że Smith to nie tylko zawodzący o bólu i cierpieniu muzyk, ale także inteligentny i wyśmienity kompozytor. Dwa lata później – w 1987 roku ukazuje się kolejne dzieło zespołu, które podąża tą ścieżką. Niezwykle eklektyczny dwupłytowy album Kiss Me, Kiss Me, Kiss Me rozwija formułę, próbując łączyć popowe melodie z ambitniejszymi formami wyrazu artystycznego. Najwyraźniej wówczas destrukcyjne i depresyjne przeżycia należały już do zamierzchłej historii. Jak przyznają członkowie zespołu – sesja nagraniowa tego albumu należała do bardzo przyjemnych, a Smith przeżywał wówczas niezwykle płodny muzycznie okres.

Jednakże dopiero wydany w 1989 roku album Disintegration doprowadza do mistrzostwa formułę wynikającą z połączenia melancholii starych płyt zespołu z przebojowością i melodiami znanymi z nowych. Można uznać tę płytę za zamkniętą opowieść o utraconej miłości i rozpadzie świata duchowego wrażliwego człowieka. Smith początkowo nie chciał nagrywać Disintegration pod szyldem The Cure, gdyż uważał, że jest to płyta zbyt pesymistyczna w wymowie i za bardzo przypomina klimatem dokonania z lat 1980 – 1982. Jak się jednak okazało ostatecznie podzielił się planami nagrania albumu z kolegami, w rezultacie powstała płyta najlepiej oceniana przez krytyków i większość fanów. I tym razem nie obyło się bez perturbacji wewnątrzzespołowych – z grupy został wyrzucony Lol Tolhurst, który miewał coraz większe problemy alkoholowe i jego praca w The Cure była bezowocna już od 1987 roku. Właśnie wtedy zatrudniono drugiego klawiszowca – Rogera O’Donnella, który na Disintegration odegrał bardzo ważną rolę. Mimo dobrego potraktowania przez kolegów (Tolhurst został dopisany jako współautor wszystkich kompozycji na Disintegration, mimo iż jego wkład w powstanie płyty był minimalny) były klawiszowiec grupy wytoczył kolegom proces o prawo używania nazwy zespołu. Na szczęście tocząca się w pierwszej połowie lat 90. sprawa nie sparaliżowała działalności zespołu.

Wydanie Disintegration zostało opatrzone deklaracją Smitha, w której solennie przyrzekał, iż jest to ostatnie dzieło The Cure, a trasa promująca płytę – ostatnią szansą zobaczenia tego zespołu na żywo. Trasa ta zgromadziła ogromne rzesze fanów nie tylko ze względu na zapowiedzi lidera zespołu, po prostu Disintegration okazało się nie tylko artystycznym, ale i komercyjnym sukcesem. Podczas owej trasy dość mocno dał o sobie znać egocentryzm Smitha, co spowodowało odejście Rogera O’Donnella w 1990 roku. Jednakże ani wydanie świetnej płyty, ani zapowiedzi rychłej emerytury, ani tym bardziej problemy z O’Donnellem nie skłoniły Smitha do przyrzekanego wcześniej zawieszenia działalności grupy. Następcą buntownika został wieloletni techniczny The Cure – Perry Bamonte, który oprócz gry na instrumentach klawiszowych wspomagał Smitha i Thompsona grając na gitarze.

Współczesność

W lata 90. The Cure wkraczało jako gwiazda. Zespół dzięki temu nie musiał już pracować w studiu tak intensywnie, zakończył się również proces bezustannych eksperymentów i poszukiwań muzycznych. Zarówno styl, jak i pozycja The Cure zostały już określone. Mimo to zespół potrafił zaskoczyć publiczność albumem, który wedle wcześniejszych zapowiedzi lidera grupy nigdy nie miał powstać. Wydany w 1992 roku Wish zaskakiwał rockową zadziornością, a singel Friday, I’m In Love był kolejnym dowodem na to, że Smith i jego koledzy potrafią tworzyć przebojowe, ale równocześnie inteligentne piosenki. Dziś singel ten, wraz z pochodzącym z Disintegration Lullaby to najprawdopodobniej najlepiej rozpoznawane utwory zespołu. Kolejna trasa przyniosła ponowne zmiany personalne. Tym razem jednak wszystko odbyło się za obopólną zgodą i w przyjacielskiej atmosferze. W 1993 roku, po dziewięciu latach bezustannej gry w zespole zrezygnował ostatni obok Smitha członek najstarszego wcielenia The Cure – Porl Thompson. Gitarzysta poświęcił się solowej karierze muzycznej oraz malarstwu.

W okresie pomiędzy wydaniem Disintegration a sesją do następcy Wish dyskografia zespołu znacząco wzbogaciła się o kilka wydawnictw koncertowych, które dokumentowały okres intensywnego życia koncertowego. W ten właśnie sposób na rynku znalazły się wydawnictwa pokroju Entreat, Show czy Paris. Albumy te przedstawiały The Cure jako zespół znacznie bardziej dojrzały niż na Concert: The Cure Live. Jak więc łatwo zauważyć – pierwsza połowa lat 90. to przede wszystkim intensywna działalność koncertowa prowadzona przy równoczesnym zaniedbaniu działalności studyjnej. Nic więc dziwnego, że coraz liczniejsi fani The Cure z niecierpliwością oczekiwali aż Smith i jego kompania przygotują nowy premierowy materiał.

Połowa lat 90. to wspomniany już proces pomiędzy członkami The Cure a Lolem Tolhurstem. Był to także czas przygotowań do nagrania nowego, długo wyczekiwanego albumu – Wild Mood Swings, w międzyczasie doszło do kolejnych przetasowań personalnych – do szeregów zespołu powrócił Roger O’Donnell, Bamonte skoncentrował się na grze na gitarze, a Boris Williams postanowił zakończyć okres swej gry w The Cure. Nowym perkusistą został znaleziony poprzez ogłoszenie w gazecie Jason Cooper. Wydany w 1996 roku album nie okazał się być godnym następcą Disintegration, a nawet Wish. Dla polskich fanów ma jednak sporą wartość ze względu na trasę koncertową go promującą. Wówczas właśnie The Cure odwiedziło Polskę, dając w listopadzie 1996 roku koncert w katowickim Spodku.

Nienajlepsze przyjęcie mocno średniego Wild Mood Swings utwierdziło The Cure w przekonaniu, że najlepszym wyjściem z zaistniałej sytuacji będzie nagranie albumu będącego nawiązaniem do klimatu Disintegration. I rzeczywiście – prace nad nowym albumem odbywały się w refleksyjnej atmosferze. Głównie dzięki podejściu Smitha, którego teksty na nową płytę traktowały o przemijaniu i pogodzeniu się z losem. Także muzyka zespołu oddawała klimat twórczości literackiej lidera The Cure, ale nie była równocześnie bezmyślnym kopiowaniem własnych osiągnięć z czasów równie ciężkich płyt pokroju Pornography, czy Disintegration. W toku prac Smith znów zaczął przebąkiwać o ewentualnym zakończeniu działalności pod szyldem The Cure, co w czasie trwania trasy promującej wydaną w roku 2000 płytę Bloodflowers zostało przyjęte jako zapowiedź rychłego rozwiązania zespołu. Właśnie wówczas grupa odwiedziła nasz kraj po raz kolejny – 14 kwietnia 2000 roku dała koncert w łódzkiej Hali Sportowej.

Od momentu zakończenia owej trasy koncertowej zespół pozostawał w uśpieniu. Pozytywnie nie nastrajały wypowiedzi Roberta Smitha, który dawał do zrozumienia, że jego zapowiedzi z czasu trwania sesji do Bloodflowers znalazły odbicie w rzeczywistości, tym bardziej, że ów album został bardzo ciepło przyjęty przez fanów i krytykę, a Smith wtórował twierdząc, iż właśnie tak jego zdaniem powinna brzmieć ostatnia płyta The Cure. Bez względu na insynuacje dotyczące stojącej pod znakiem zapytania przyszłości grupy, jej dyskografia zaczęła się na przełomie wieków gwałtownie wzbogacać o wydawnictwa kompilacyjne, takie jak Greatest Hits (2002), czy unikalny zbiór stron B singli oraz rzadkich nagrań Join The Dots: B-Sides & Rarities, 1978-2001 (2004). W 2003 roku wydano także Trilogy - zapis DVD niezwykle interesującego kilkugodzinnego koncertu, jaki zespół dał w Berlinie. The Cure zagrało wówczas cały materiał z trzech płyt określanych przez Smitha jako nową trylogię: Pornography, Disintegration i Bloodflowers. Mimo to, aż do początków 2004 roku nic nie zapowiadało powrotu The Cure do czynnej działalności koncertowo – nagraniowej. Smith do tego momentu udzielał się promując młode zespoły (między innymi Blink 182) lub przebywał w domowym zaciszu.

Dopiero rok 2004 zweryfikował zapowiedzi lidera The Cure. Najpierw okazało się, że zespół, po zakończeniu kontraktu z Fiction, podpisał nowy – z wytwórnią znanego metalowego producenta Rossa Robinsona, a później, że grupa kończy nagrywać materiał na nowy krążek zatytułowany po prostu The Cure. Album ten ukazał się w połowie 2004 roku i podzielił zarówno krytykę, jak i fanów. Jedni uważają ostatnie dzieło The Cure za zmarnowaną szansę kontynuowania wątków z udanego Bloodflowers, inni – za powiew świeżości związany z postawieniem przez zespół na mocniejsze zaakcentowanie wpływów muzyki gitarowej na własną twórczość.

Zespół promując The Cure planował początkowo zagrać w Polsce jesienią 2004, jednakże planowana druga część trasy koncertowej (w tym występ w Polsce) została odwołana, co tłumaczono zmęczeniem muzyków, i przełożona na pierwszą połowę 2005 roku. Okres ten zamiast spodziewanych koncertów przyniósł jednak kolejne zmiany składu - z grupy zostali usunięci, z niewiadomych do końca przyczyn, O'Donnell i Bamonte. Smith zadekalarował, że od tej pory The Cure jest zespołem gitarowym i obejdzie się bez klawiszowców. Równocześnie po raz drugi do grupy powrócił Porl Thompson. Właśnie w zreformowanym składzie Smith - Gallup - Thompson - Cooper zespół wystąpił na paryskim koncercie Live 8 2 lipca 2005 roku.

Twórczość

Zespół przechodził wielokrotne zmiany składu personalnego, zaś jedynym jego członkiem, który jest w nim nieprzerwanie do dziś jest Robert Smith, niekwestionowany lider, wyłączny wokalista, gitarzysta, autor wszystkich tekstów i kompozytor większości muzyki. Charakterystyczny roztarty makijaż i burza natapirowanych czarnych włosów lidera The Cure to elementy wizerunku zespołu rozpoznawal...

Wszystkie albumy

Najpopularniejsze albumy

Podobni artyści